Forum Świt Jondal Strona Główna Świt Jondal

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziennik Małego Mistrza

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Świt Jondal Strona Główna -> Pamiętniki postaci
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
arrogantmonk




Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 4:22, 29 Maj 2009    Temat postu: Dziennik Małego Mistrza

dzień 1 Beluir, Luiren

Dziś wyruszam. Boję się ale i cieszę. Od lat patrzę na zachód i wzdycham do przygody. Ojciec nie pochwala mojej wędrówki, ale matka i brat opat tak. Brat opat jest dumny, że niosę chwałę Pięści Hin w świat. Ale płacze. I matka płacze. Ojciec ściska mocno moją rękę, życzy powodzenia. Wrócę tu, tak im powtarzam, a oni kiwają głowami i uśmiechają się. Nie wierzą. Ja też nie wierzę.

dzień 12 Poddom, Wielka Rozpadlina

Docieram do kraju brodatych. Oni są zabawni, ale dumni i pracują ciężko. W świątyni modlę się godzinę, potem idę do karczmy. Głośno, wszędzie gwar, pieśni, zapach piwa i dym. Brodaci śmieją się, że nie piję, ale dobrze im z oczu patrzy. Odpocznę tu do jutra, jutro uzupełnię zapasy i jadę dalej.

dzień 13 Poddom, Wielka Rozpadlina

Dziś dzieje się coś dziwnego. Jestem na targu, szukam osiołka. Czeka mnie daleka droga, muszę mieć osiołka. Towarzyszy mi Ulfgar, brodaty, przyjaciel ojca. Na targu napada nas jakiś pijany brodaty. Rzuca toporem w Ulfgara, ale udaje mi się kopnąć topór w locie, mija Ulfgara o cal. Już się nie śmieją ze mnie. Kiwają tylko głowami.
Ulfgar mówi, że mi pomoże. Kupił mi osiołka, na imię dałem mu Maks. Ulfgar dał mi kilka rzeczy, cieplejsze ubranie, trochę sera, suszone owoce, wodę i chleb. Jego syn idzie dalej ze mną. Zmierza dalej niż ja, do Mithrilowych Sal. Ale idziemy razem.

dzień 45 Shaar

Wchodzimy do Puszczy Chondal. Throg, syn Ulfgara jest niespokojny. Jedziemy, on na kucu, ja na osiołku, ale on ciągle trzyma bełt na kuszy. Mówi, że w tej puszczy jest zło. Nie wiem, nie byłem tu. Jedziemy.

dzień 51 Puszcza Chondal

Atakują nas orkowie. Walczymy. Pierwszy raz walczę, radzę sobie. One są głupie, choć dzikie i groźnie. Ulfgar ma ranę na czole, wieczorem przy ognisku mu ją opatruję. W nocy słychać dziwne dźwięki. Śpimy na zmianę, co 4 godziny. Boimy się obaj, ale nadal żyjemy. Throg modli się do Moradina. Ja do Yondalli. Ale modlimy się wspólnie.

dzień 69 Chessenta

Wychodzimy z lasu, przez chwilę obaj skaczemy z radości widząc otwartą przestrzeń. Ale tylko przez chwilę. W dolinie jest rzeczka, idziemy tam. Szczęście nam sprzyja, na brzegu spotykamy człowieka, który wozi promem wzdłuż rzeki, do morza. Chce dużo złota. Nie mamy dużo, ale i tak więcej niż by zarobił czekając na innych. Wsiadamy. Mówi, że do morza będziemy płynąć sześć dni.

dzień 74 Chessenta

Płyniemy już pięć dni, ale jesteśmy w połowie drogi. Nocą widzimy w lesie na wschodnim brzegu ognie, słyszymy bębny. Throg zgrzyta zębami, a przewoźnik klnie. Orkowie. Modlę się.

noc 74 Chessenta

Atakują nas. Najpierw słychać syk lotek, potem dookoła robi się strasznie. Nie trafiają, straszą. Ale jednak strzała trafia kuca Throga, oszalałe zwierze skacze do rzeki. Nie znajdujemy go. Nie śpimy tej nocy, zgasiliśmy ognie i płyniemy. Modlimy się już wszyscy

dzień 80 Chessenta

Obozujemy na zachodnim brzegu. Jest zimno, zaczyna padać. Siedzimy wokół ognia, pieczemy zająca. Mały, ale mnie wiele nie trzeba, a Throg i przewoźnik piją miód. Od tego dnia płyniemy tylko nocą, bębny ciągle słychać, strzały też.

dzień 82 Chessenta

Wreszcie morze. Człowiek nas polubił, mówi, że za cyplem jest przystań, tam znajdziemy statek. Cieszymy się obaj, choć nie wiemy co dalej. Dwie godziny później orkowie atakują. Throg ginie, dostał strzałą w oko. Walczę płacząc, to nie wstyd. Udaje nam się uciec, płyniemy obaj do przystani. wieczór. jesteśmy bezpieczni. szukamy statku i schronienia.

dzień 83 Chessenta

Człowiek znajduje statek. Przemytnicy, ale chyba nie mordercy. Zabieramy się z nimi w morze. Płyniemy do Sembii. Bogowie, jak to daleko.

dzień 84 Morze

Zakuli nas w dyby, jesteśmy galernikami. Człowiek sobie radzi, ja ledwo oddycham. Ale nie robią krzywdy. Nie biją, nie kaleczą. Karmią. Pozwalają mi pisać. Myślę, że nie rozumieją tego języka.

dzień 100 Morze

Sztorm. Kilka osób zmyło z pokładu. W tym sternika. Nie wiemy gdzie jesteśmy. Kapitan nas uwolnił, nie jest złym człowiekiem. "Nie zginiecie przykuci do łajby" mówi. Walczymy całą noc z żywiołem. Bogowie, jaki jestem zmęczony.

dzień 120 Morze

Zostało nas tylko szesnastu. Znajomy przewoźnik wypadł za burtę. Upił się z piratami. Zostałem sam.

dzień 130 Morze

Widać ląd. Mówią, że to Sembia, cieszą się. Ja się nie cieszę, nie wiem co dalej. Ale krzyczę i macham rękami jak oni. Dziś wieczorem dobijemy do brzegu.

wieczór 130 Wybrzeże Sembii

Strach. Zaczynają krzyczeć, budzę się, wybiegam na pokład. Szykują się do walki, widzę dwa okręty na sterburcie. Ukradkiem biorę lunetę, patrzę na banderę. Purpurowy Smok. To okręty Cormyrskie. Takie godło widziałem w księdze. Nie chcę walczyć, wiem, że Cormyr to dla mnie lepiej niż Sembia. Kapitan patrzy na mnie i wie. Bez słowa wskazuje na jakąś deskę, potem na morze. Rozumiem. Skaczę.

dzień 131 Okręt Cormyru "Biała Strzała"

Wyławiają mnie. Dziwią się, bo nie wyglądam na pirata. Mam gorączkę. Leże pod pokładem. Mają tu kapłana. Chyba Tyra, ale nie wiem. Niewiele rozumiem, budzę się i zasypiam.

dzień 136 Okręt Cormyru "Biała Strzała"

Budzę się, czuję się dobrze. Kapłan mówi, że zaraz będziemy na miejscu. Dziwie się, wstaję. Pozwalają mi wyjść na pokład, ale mam związane ręce. Lekko. To dobrzy ludzie. Przed dziobem widzę ląd. Wielką twierdzę. Szyper mówi co to za miasto, ale nie dociera do mnie. Jestem słaby. Szyper zaniósł mnie nieprzytomnego pod pokład.

dzień 138 Jondal

Budzę się. Brakuje mi znajomego kołysania. Jestem na lądzie. W Cormyrze. Na stoliku obok stoi dzbanek z wodą. Piję duszkiem, dwa razy się zachłysnąłem. Po chwili do pokoju wchodzi dziewka, mówi, że statek odpłynął, że zostawili mnie tu, bo byłem chory. Pytam gdzie jestem. Patrzy na mnie z uśmiechem. "Jondal" powiada. Może. Jestem słaby, zasypiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
arrogantmonk




Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 21:56, 05 Cze 2009    Temat postu:

dzień 140 Jondal

Dziś spotkałem kilka osób. Dwie z nich to elfy, pierwszy raz widzę elfa. On ma na imię Dżibril, czy jakoś tak. Jej imienia nie umiem wymówić, nigdy nie uczyłem się mowy elfów. Ale kojarzy mi się z Jaśminem i tak od dziś ją nazywam. Idziemy razem na północ, z dala od cienia Twierdzy. Siedziby przy ogniu. Podchodzi do nas kobieta, z ludu dużych ludzi. Ma na imię Olinda, towarzyszy jej mały smok. Nie lubię jej, uparcie nazywa mnie nieludziem.
W nocy słychać krzyk. Idziemy sprawdzić. To jakaś kobieta walczy z goblinami. Zabiła trzy, przeszukuje je wściekła. Mówi nam, że te małe bestie coś jej ukradły i obiecuje nagrodę za znalezienie tego czegoś. To jakiś posążek. Jestem przeciwny, szkoda życia. Ale Dżibril jest łasy na złoto, a nasz towarzyszki są powodowane ciekawością. Nieznajoma znika w mroku. Zbliża się świt, więc się zbieramy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
arrogantmonk




Dołączył: 28 Maj 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 1:22, 06 Cze 2009    Temat postu:

c.d.

idziemy na północ. Pani Olinda gdzieś przepadła, ale nie szkodzi. Zaraz za Twierdzą napotykamy obozowisko goblinów. Jest ich trzech. Po chwili atakujemy. Ktoś dostrzega, jak czwarty ucieka wskakując na skarpę. Ścigamy go, udaje nam się dopaść go za wodospadem. Skaczę do wody i ranię się w kolano. Dżibril trafia goblina w nogę, ten pada. Potem mówi, mówi rzeczy, których do końca nie rozumiemy. Ale wskazuje miejsce, gdzie schowany jest posążek.
Kierujemy się zatem dalej na północ. Koło jeziora napotykamy niedźwiedzia. Przypomina mi się, że matka dała mi słoik miodu. Nie lubię miodu, ale niedźwiedziowi smakuje. Udaje nam się przejść obok.
Szukamy skały, w której ukryty jest posążek. Nagle czuję szarpnięcie w ramię. Bełt z kuszy kobolda. To pułapka.
Udaje mi się opatrzyć nasze rany. Jestem zmęczony, straciłem trochę krwi. Usiądę na moment w cieniu, odpocznę.
Zasypiam...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Świt Jondal Strona Główna -> Pamiętniki postaci Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin